sobota, września 16, 2006

Rasizm

Brazylia jest uważana za kraj wielu kultur. Ludzie różnego koloru skóry przebywają tu, mieszkają, pracują i śpią obok siebie praktycznie od odkrycia Ameryki. Pomimo takiej różnorodności w powszechnej, stereotypowej opinii Brazylia jest uważana za kraj wyjątkowej zgodności i tolerancji. Ludzie różnych ras żyją tu w przyjaźni i równości. Bajka i sielanka...

Nic bardziej mylnego. W życiu nie odwiedziłem kraju równie rasistowskiego, w którym podziały społeczne byłyby tak widoczne i tak podkreślane na każdym kroku. Najgorsze jest to, że wszystko odbywa się w takich delikatnych podtekstach. Oczywiście wyzwanie piłkarzy od małp na stadionach jest tu również powszechne jak w Europie, choć może nie tak popularne, ale najgorszy jest rasizm codzienny, społecznie akceptowany, z którego Brazylijczycy chyba nie zdają sobie sprawy.

Generalnie kwestia koloru jest w Brazylii sprawą niezywkle drażliwą. Brazylijczycy mają z tym ogromne problemy. Powszechna jest opinia, że biały kolor oznacza wyższy status społeczny. Im ktoś jest ciemniejszy, tym do gorszej społecznej klasy przynależy. Niby nic niezwyczajnego. W wielu krajach na świecie kultywowany jest taki pogląd. Być może uderza mnie on dlatego, że po raz pierwszy się z nim bezpośrednio spotkałem.

Przykład. X urodził się w biednej, metyskiej rodzinie. Ma ciemny kolor skóry, ale nie można go nazwać Murzynem. Jakimś niewiarygodnym cudem udało mu się pójść na uniwersytet i uzyskać wyższe wykszatłcenie, dostać dobrą pracę i się wzbogacić. Prawdopodobnie ożeni się z białą kobietą. Przez społeczeństwo X nie będzie już uważany za Metysa, tylko za opalonego białego. Jego dzieci natomiast, nawet jeśli będą miały ten sam kolor skóry jak on, będą powszechnie uważane za białe. W odwrotnej sytuacji, Y urodził się bogaty, ale zbiedniał. W jego przypadku wraz z upływem czasu kolor jego skóry będzie ciemniał.

W Brazylii postrzeganie koloru przez społeczeństwo jest bezpośrednio związane ze statusem materialnym. Przykład. Bogata czarna kobieta, której mąż ma jeszcze ciemniejszy kolor skóry, nie powie o nim, że jest czarny, albo że jest Murzynem. Stwierdzi, że jest... niebieski. W tym kontekście słowo znaczy tyle, co "ciemniejszy ode mnie".

Problem koloru skóry był na tyle dokuczliwy dla świadomości Brazylijczyków, lecz jednocześnie połączony ze społecznym postrzeganiem świata, że jeszcze 10 lat temu w dowodzie osobistym była rubryczka p.t. "kolor skóry". Gdy po zniesieniu obowiązku zapisywania rasy w dokumentach przeprowadzono spis społeczny, było w nim pytanie o kolor skóry. Liczba różnych odpowiedzi wynosiła... 136. Od normalnych: biały, czarny, Metys etc. przewijały się takie odpowiedzi jak kawa z mlekiem, bananowy, troszkę jak orzechy włoskie, ciemny śnieżnobiały, plażowa opalenizna. Świadczy to doskonale o problemie jaki mają Brazylijczycy w określeniu swojej własnej przynależności. Brak pogodzenia się ze swoim własnym kolorem skóry w społeczeństwie może wynikać właśnie z ogromnej dyskryminacji rasowej.

Ciekawą rzeczą jest to, że 98% Brazylijczyków nie uważa się za rasistów. Jednocześnie 97% społeczeństwa twierdzi, że zna jakąś osobę uprzedzoną w stosunku do ludzi innego koloru skóry. Wnioski mogą być dwa: 1) 2% Brazylijczyków to osoby bardzo popularne i są one znane zdecydowanej większości społeczeństwa. 2) Chyba bardziej prawdopodobny. Brazylijczykom brakuje samokrytycyzmu.

O prawdziwości drugiego punktu niech świadczy prosta sprawa. Większość prac prostych i słabo płatnych takich jak sprzątanie ulic, czy też praca odźwiernego wykonywane najczęściej są przez osoby o ciemniejszej karnacji. Prawdziwie straszna jest inna rzecz. W naszym budynku znajduje się "ochrona". Nie jest to najlepsze określenie, ponieważ panowie Ci oprócz legitymowania gości i pilnowania terenu posesji zajmują się też drobnymi naprawami, utrzymywaniem ogródka, jak i załatwianiem różnego rodzaju problemów mieszkańców. Bardziej to przypomina recepcję w hotelu niż ochronę. Ale do meritum. Jesteśmy jedynymi mieszkańcami terenu, którzy mówią im rano dzień dobry.

Wszyscy Brazylijczycy traktują ich jak powietrze, odzywając się tylko wtedy, gdy czegoś potrzebują. Straszna była scena, gdy pewnego ranka mieliśmy jechać windą do siebie wraz z jakimś innym mieszkańcem. W windzie stał jednak jeden Pan z obsługi i majstrował coś przy panelu. Brazylijczyk nie wszedł do windy póki ochroniarz nie wyszedł. Jest w tym jakaś przewrotność ogromna, że tubylcy są tu tak niesamowicie serdeczni, radośni w stosunku do obcokrajowców i potrafią się tak odnosić do ludzi z niższej klasy społecznej.

Problemem nie do pokonania jest jednak brak świadomości. Mało kto tu widzi problem, albo swoje niewłaściwe zachowanie. Uczestniczyliśmy raz w dyskusji na temat rasizmu w Brazylii. Debata była międzynarodowa, partycypowali w niej studenci z FGV (czyli można się spodziewać, że stosunkowo wykształceni ludzie o pewnym poziomie społeczno-kulturalnym). Ciężko będzie mi zapomnieć jedną z wypowiedzi:

- Uważam, że u mnie w domu panie sprzątające są dobrze traktowane. Nie to, co gdzie indziej. Mogą np. siedzieć z nami przy stole...

Nie no, racja. Pewna znajoma mieszka u rodziny Brazylijskiej, która ze swoimi paniami sprzątającymi porozumiewa się za pomocą karteczek, by się do nich nie musieć odzywać...

2 komentarze:

Aleksandra pisze...

Bardzo interesujacy wpis. Ciekawe spostrzezenia - podobne mialam, kiedy mieszkalam w Chile. Fakt, u rodziny sluzba mogla zasiadac przy tym samym stole podczas posilkow - i rodzina ta uwazala sie za niezwykle poblazliwa i dobroduszna z tego wlsanie powodu. gratuluje ciekawego bloga.

Anonimowy pisze...

Your blog keeps getting better and better! Your older articles are not as good as newer ones you have a lot more creativity and originality now keep it up!