piątek, września 01, 2006

3:48 A.M.

Zdarzyło się wczoraj.

Chyba usłyszałem huk. Nagle obudziłem się w nocy o 3:48. Zaspana część mojego umysłu wołała głośno spać i podpuszczała moje powieki by z powrotem opadły na oczy. Ta trzeźwa część mózgu krzyczała, że z łóżkiem coś jest zdecydowanie nie w porządku. Co prawda spanie przy głównej ulicy znieczuliło mnie na nocne hałasy, ale coś było nie w porządku. Ciekawość, a może niepokój, a w zasadzie chyba jedno i drugie zwyciężyły. Postanowiłem się otrzeźwić.

Odwróciłem się na drugi bok. Aga miała oczy szeroko otwarte i patrzyła na mnie... z góry. Wreszcie błędnik mi podpowiedział, że krzywo leżę. Zdezorientowany mózg w rozpaczy rzucił myśl: "trzęsienie ziemi" i podpowiadał bym szybko schował się pod stołem. W końcu na Discovery tak radzili. Szczęściem świadomość w porę się zorientowała, że w pokoju nie ma stołu i powstrzymała ciało przed jakimś głupim wybrykiem jednocześnie strofując mózg: "Głupku, Sao Paulo, trzęsienie ziemi? zastanów się!". To się zastanowiłem.

Gdy już zaanalizowałem sytuację to doszedłem do wniosku, że łożko się pod nami zarwało, a przynajmniej jego część. I co? I miałem rację. Zapaliliśmy światło i okazało się, że faktycznie pękła rama od łóżka. W jednym miejscu, przy spawie, w rogu. I wszystko poszło w dół. W domu wziąłbym książki, podłożył pod to drewnianie rusztowanie i położył się spać. Ale jakoś tu nie mamy książek.

15 minut kombinowałem. Ale się udało. Z blatu od taboretu, kawałków sznurka i czegoś, czego nie udało mi się zidentyfikować, a zostało znalezione pod zlewem w kuchni udało mi się zrobić całkiem solidną konstrukcję. McGyver by się nie powstydził.

Gdy się obudziłem rano postanowiłem obejrzeć skalę zniszczeń. Pękła rama. Nocna diagnoza była trafna. Łóżko jest chyba zdobyczne. Przywiezione jako łup z jakiejś wojny. Sądząc po stanie ramy wywieziono je z Berlina w 45'. Spaw zardzewiał i dlatego puścił. W sumie dobrze, że mi się kawałek ramy w oko nie wbił.

Rano napisaliśmy do właścicielki, żeby kupiła nam nowe łóżko. Były z nią pewne problemy. Wpierw mówiła, że nie ma sprawy, później wysłała maila, że jednak musimy zapłacić. Potem się zdenerwowałem i napisałem jej, co o tym myślę. Kobieta zadzwoniła do Agnieszki, była strasznie przejęta. Chyba nie jestem dobrym dyplomatą...

Ale za to negocjatorem świetnym. Jutro będzie nowe łożko. Za friko...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

he he he
już przestań o tych zardzewiałych spawach nawijać, tylko spójrz prawdzie w oczy!! żeś nieźle przytył na tym brazylijskim jedzonku!! aż wyrko nie wytrzymało :ppp ;) :)

a co do kwestii psiej i kleszczowej: oczywiste jest, że Aga o niebo powinna być traktowana lepiej niż pieski sie traktuje, toteż nie smarujcie jej więcej jakimiś badziewiami kleszcze, bo to nie działa i co więcej może jej zaszkodzić :]
that's what I wanted to say!!
:)
pozdrawiam
take care.