W tym samym mniej więcej czasie wyżej wspomniany Pedro de Mendoza poszukiwał w Ameryce Pd. złota i założył miasto. Co prawda już po pięciu latach zostało opuszczone (Hiszpanie nigdy nie umieli się porządnie dogadać z Indianami), ale od 1580 roku wszystko wróciło do normy i rozpoczął się bujny rozkwit. Zaowocował on cudowną mieszanką architektoniczną. Stare kolonialne budynki mieszają się z europejskimi kamienicami. Na brukowanych ulicach w czarno-biało fale (typowo brazylisjki motyw!) stoją żelazne kamienice rodem wprost z wiktoriańskiego Londynu. I te place oraz ulice... Wydawać by się mogło, że prawie 12-milionowa aglomeracja musi być molochem, który pnie się wyżej i wyżej. A Buenos się rozlewa leniwie prowądząc nitki ulic na równinie nad brzegami La Platy. Jeśli człowiek chce to wszędzie znajdzie ogromne przestrzenie. Główna ulica w Buenos ma 16 pasów (po osiem w każdą stronę). Widzieliśmy również aleję jednokierunkową, która miała 14 pasów. Przechodziliśmy na światłach przez ulicę i się ledwo wyrobiliśmy. Doszliśmy do wniosku, że w Buenos żyją najszybsze staruszki na świecie...
Po kryzysie argentyńskim widać gołym okiem, że miasto podupadło. Wszędzie w centrum można znaleźć opuszczone budynki, których właściciele nie byli już w stanie utrzymywać. Po ulicach chodzi sporo poszukiwaczy złomu i makulatury. Dzięki tym smutnym obrazkom dużo wyraźniej widać, jak bardzo Argentyńczycy chcą by ich stolica była piękna. Teraz, gdy kraj otrząsnął się z ekonomicznego szoku, wszędzie wyrastają budowy i choć jest ich strasznie dużo, to na pierwszy rzut oka można zauważyć, że jest to tworzenie według ściśle określonego planu i wszystko ma swoje miejsce.
Miasto się cały czas rozwija i choć stare budynki stoją tuż koło świeżo zbudowanych, całość sprawia bardzo spójne wrażenie. Nie jest to przykładowo ciąg kamienic przy Al. Jerozolimskich, gdzie spośród pięknych budynków takich jak Hotel Polonia ni z tego, ni z owego wyrasta Mariott (a i tak podałem łagodny przykład). Argentyńczycy mają dobrych architektów, na pewno lepszych niż prezydentów...
..:: Panie Borowski! Widzi pan, że można ładnie łączyć?? ::..
Patrząc na to miasto, spacerując po nim, wdychając powietrze i obserwując ludzi ciężko uwierzyć, że człowiek znajduje się w Ameryce Południowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz