niedziela, grudnia 24, 2006

Foz do Iguaçu

Foz do Iguaçu to brazylijskie miasto na granicy Brazylii, Argentyny i Paragwaju. Otoczone jest pięknym zwrotnikowym lasem. Na odgraniczącej Brazylię od Argentyny rzece Iguaçu znajdują się przepiękne wodospady, jedne z największych na świecie. 20 km wyżej w górę rzeki jest zapora Itaipu (wg Brazylijczyków największa na świecie, Chińczycy o swojej Zaporze Trzech Przełomów mówią to samo).

..:: Wodospady Iguaçu ::..

Żeby było krótko. W Foz do Iguaçu wszystko jest największe. Przylecieliśmy na lotnisko z największą łajzą spośród brazylisjkich pilotów (w końcu pracownik największego syfu spośród miejscowych linii - TAMu, Varig bije wszechrekordy i nie jest uwzględniany w tej klasyfikacji), od razu przjechaliśmy się na lądowisko śmigłowców, skąd największy kozak wśród pilotów zabrał nas nad wodospady (jego dziadek latał śmigłowcem M.A.S.H. w Korei, ojciec z pewnością pilotował jakąś Cobrę w Wietnamie, a brat latał helikopterem w pustynnej burzy. Jako, że jemu samemu zabrakło wojen, to bawił się lotami koszącymi nad dżunglą przy akompaniamencie pisków przerażonych turystów). Po przygodzie zabrano nas do największego hotelu w Brazylii, a na pewno najbardziej rozległego. Z 10 minut szliśmy od recepcji do pokoju kilometrami korytarzy w tej pseudo-hacjendzie. Tam też przyszło mi zapłacić najwięcej w życiu za internet. Cóż...

..:: 82 metry w dół... ::..

Następnego dnia pojechaliśmy zobaczyć "największą" zaporę świata. Przedtem jednak zabrali nas do kina byśmy mogli zobaczyć dokument o powstawaniu tej monumentalnej budowli na Itaipu. Był to największy film propgandowy jaki widziałem w życiu. Polskie socjalistyczny kroniki filmowe wyglądały przy tym jakby były kręcone w przedszkolu. Przestałem wierzyć, że Goebbels popełnił samobójstwo. Na pewno wszystko sfingował i uciekł do Brazylii.

Nasz pobyt w Foz był bardzo, ale to bardzo intensywny. Wodospady ze strony brazylisjkiej, wodospady ze strony argentyńskiej, wodospady z helikoptera, wodospady z łódki, wodospady z boku, ba! nawet wodospady spod wodospadu. Przewieźli nas taką specjalną łódeczką pod spadający strumień i zamoczyli, albo raczej przemoczyli kompletnie, ze trzy razy. Ale było fajnie :D! Nawet skozrystaliśmy z okazji i zobaczyliśmy kawałek zwrotnikowej dżungli. Od środka... Wtedy po raz pierwszy pomyślałem, że nie nadawałbym się na buszmena.

..:: Wodospady z dżungli strony ::..

Oprócz oglądania różnych zwierzątek na wolności i w licznych rezerwatach, bawieniu się helikopterem w Rambo, podziwiania z każdej możliwej perspektywy przelewające się wody rzeki Iguaçu wraz z tymi wszystkimi atrakcjami dostaliśmy w pakiecie 2-godzinną wycieczkę do Paragwaju. Wjechaliśmy, pozakupowaliśmy i pojechaliśmy. W Ameryce Południowej dużo rzeczy produkowanych jest w fabrykach w Paragwaju i Urugwaju. Swoje manufaktury ma tam sporo markowych firm odzieżowych, czy też elektornicznych. W związku z tym przygraniczne Ciudad del Este (dawniej Puerto Presidente Stroessner :>) jest jednym wielkim punktem handlowym. Sprawia niesamowite wrażenie. Tłumy Brazylijczyków przyjeżdżają obłowić się w rzeczy 2,3-krotnie tańsze niż w ich kraju. Ceny są również o jakieś 50% niższe niż w Europie. W związku z tym całe miasto zastawione jest bazarami, na których można kupić wszystko. Poza tym liczba sklepów oferujących markowe cicuchy, czy też sieciowych punktów sprzedaży luksusowych produktów jest na pewno większa niż w Warszawie. Niestety wszystko co mi pozostało z tej wyprawy do Paragwaju (poza zakupami :P) to ta pamiątkowa fotografia:


Brak komentarzy: