Przedwczoraj była impreza. Gdzieś, coś u kogoś. Nie czułem się najlepiej, więc zostałem w domu, a Aga poszła jako nasze przedstawicielstwo. Też nie miała najlepszego nastroju, więc gdy wychodziła o 21-ej, to powiedziała, że idzie tylko na 2 godzinki. Pewnie dlatego wróciła już o 3.30 nad ranem...
Była to jej najdroższa impreza w życiu. Poszły z Katriną na biforek do Bułgarki, która studiuje w Londynie. Jewgienia wygląda dokładnie tak, jak się zachowuje. Jest urocza, bogata i lubi się bawić. Wynajmuje pokój w mieszkaniu za 1500R$ miesięcznie (więcej niż my we trójkę wydajemy na całe mieszkanie) i zaprowadziła dziewczyny po biforku do klubu.
W Brazylii zwyczaj jest taki, że na wstępie do klubu się nic nie płaci. Dostaje się kartę, na którą kupuje się drinki. Przy wyjściu płaci się za to co się wypiło. Na początku ma się na karcie pewien kredyt na picie, za który trzeba zapłacić. Oczywiście jak go przekroczysz to nikt Ci nie powie. Wstęp do miejsca, gdzie były dziewczyny kosztuje 120R$ dla mężczyzn i 40R$ dla kobiet. Za tyle można pić. Te 120R$ to równowartość chyba 5-6 drinków. Nikt Ci nie powie ile co kosztuje, dopóki nie będziesz próbował wyjść...
Wczoraj założenie było takie, że idziemy z Fabiano do restauracji, a potem ja idę się bawić, a Aga spać. Założenie, założeniem, a rzeczywistość skrzeczy... Ale na szczęście nie za bardzo.
Pojechaliśmy do meksykańskiej restauracji. 24R$ i jesz ile chcesz. Przesiedzieliśmy tam chyba z 4 godziny. A i towarzystwo było zacne bo pojechały oba apartamenty z Rua Plinio Barreto, Fabiano i Bennoit, o którym jeszcze kiedyś napiszę.
Jedzenie było tak dla odmiany fantastyczne. Burritos, tacos, nachosy, kurczak, mięso, ser w tylu kombinacjach, że aż głowa boli. A potem brzuch. Po raz pierwszy chyba się przejadłem. Jak już skończyliśy po północy, to można było w zasadzie tylko do domu jechać...
- Wanna bet who is going to eat more? - Fabiano
- Yes, sure. I'm French, I will win. - Filipe
- But you know. You throw up - you lose. - Wojtek
- Oh. - Filipe
- You give up? - Wojtek
- French people never give up!! - Filipe
A dziś post...
sobota, sierpnia 19, 2006
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz