Dragan jest naszym flatmate. Mieszka w pokoju obok i jest przykładnym współlokatorem.
Poznaliśmy go w czasie pierwszej próby zdobycia uczelni. FGV jest strasznie mocno chronione i gdy pan na wejściu już miał zamiar nas wyrzucić, bo nie mogliśmy się dogadać co do naszego celu przyjścia, Dragan dzięki swojej survivalowej znajomości portugalskiego stał się bohaterem dnia.
Dragan jest spokojnym 24-letnim studentem Wirtschafts Universitat w Wiedniu, w Sao Paulo oprócz studiowania pracuje w filii austriackiej firmy zajmującej się produkcją stali, czy też jakichś innych zupek. W życiu nie spotkałem faceta, który wykazywałby większą chęć do uzyskania konsensusu niż on. Najważniejszą jego cechą jest jednak niezmącony, filozoficzny wręcz spokój i ogromny dystans do siebie i otoczenia.
Dwa dni temu robiliśmy pranie. Mamy za kuchnią takie małe pomieszczenie gospodarcze. Pralka, którą mamy jest niesamowitym, brazylijskim połączeniem frani, wanny z wodą i sokowirówki. Użytkownik ma do wyboru dwa programy prania: prać, nie prać. Konstruktorzy zapomnieli umieścić w urządzeniu jakąkolwiek grzałkę, więc pierzemy na zimno. Wodę odprowadza się wsadzając wąż do gospodarczego zlewu.
Dragan uruchomił pralkę i poszedł oglądać telewizję. Zgłębiałem właśnie tajniki mojego nowego telefonu, gdy usłyszałem głos z kuchni. Dragan mnie wołał. Ponieważ byłem już bardzo bliski odkrycia, jak się zmienia język portugalski na angielski odkrzyknąłem by poczekał chwilkę. W odpowiedzi usłyszałem spokojne ok. Nie minęło dużo czasu, gdy poszedłem zobaczyć, po co mnie wołano.
Z obawy przed różnego rodzaju niepożądanymi współmieszkańcami budynku zamykamy wszelkie możliwe odpływy.
Oczom moim ukazał się następujący widok. Dragan stoi oparty o framugę drzwi do pomieszcenia gospodarczego. Na podłodze jest jakiś centymetr wody, a ze zlewu leje się na podłogę wodospad brudnej wody. Ktoś (Dragan) nie wyciągnął zatyczki z odpływu. Dragan z zadumą patrzy na to wszystko i pokazuje na strumień lejący się na podłogę.
- Is it normal? - Dragan
Tak. Generalnie za każdym razem, gdy robimy pranie zalewamy pomieszczenie gospodarcze...
Ale po prawdzie - lepszego współlokatora niż Dragan nie mogliśmy sobie wymarzyć...
Dwa dni temu robiliśmy pranie. Mamy za kuchnią takie małe pomieszczenie gospodarcze. Pralka, którą mamy jest niesamowitym, brazylijskim połączeniem frani, wanny z wodą i sokowirówki. Użytkownik ma do wyboru dwa programy prania: prać, nie prać. Konstruktorzy zapomnieli umieścić w urządzeniu jakąkolwiek grzałkę, więc pierzemy na zimno. Wodę odprowadza się wsadzając wąż do gospodarczego zlewu.
Dragan uruchomił pralkę i poszedł oglądać telewizję. Zgłębiałem właśnie tajniki mojego nowego telefonu, gdy usłyszałem głos z kuchni. Dragan mnie wołał. Ponieważ byłem już bardzo bliski odkrycia, jak się zmienia język portugalski na angielski odkrzyknąłem by poczekał chwilkę. W odpowiedzi usłyszałem spokojne ok. Nie minęło dużo czasu, gdy poszedłem zobaczyć, po co mnie wołano.
Z obawy przed różnego rodzaju niepożądanymi współmieszkańcami budynku zamykamy wszelkie możliwe odpływy.
Oczom moim ukazał się następujący widok. Dragan stoi oparty o framugę drzwi do pomieszcenia gospodarczego. Na podłodze jest jakiś centymetr wody, a ze zlewu leje się na podłogę wodospad brudnej wody. Ktoś (Dragan) nie wyciągnął zatyczki z odpływu. Dragan z zadumą patrzy na to wszystko i pokazuje na strumień lejący się na podłogę.
- Is it normal? - Dragan
Tak. Generalnie za każdym razem, gdy robimy pranie zalewamy pomieszczenie gospodarcze...
Ale po prawdzie - lepszego współlokatora niż Dragan nie mogliśmy sobie wymarzyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz