wtorek, sierpnia 29, 2006

Pogoda

Kilka słów na temat pogody. Gdyby nie krótki epizod we Frankfurcie, gdzie na oknie samolotu były strużki wody nie widziałbym deszczu przez 2,5 miesiąca. Jak wyszliśmy z lotniska to już nie padało. Tu nic z nieba nie spadło do początku sierpnia.

Mamy teraz sezon grypowy. Wszyscy chodzą przeziębieni, a ja to już najbardziej. Najbardziej ciekawi mnie jednak fakt, że ten mój kochany cherlak jest zdrów jak ryba. I oby tak zostało...

W ciągu tych trzech tygodni doświadczyliśmy zakresu temperatur 16-34 stopnie w skali Celsjusza. Nie mniej jednak wilgotność powietrza (chyba) sprawia, że temperatura odczuwalna jest odrobinę niższa. Rano jeśli zdarzy nam się wyjść na zewnątrz jest około 20 stopni, ale potem się szybko wszystko nagrzewa, a wieczorem chłodzi.

Najlepsi są oczywiście Brazylijczycy... Mieliśmy takich parę dni, że wydawało się, że już już gdzieś tam deszcz słychać. Zimno było... 16 stopni. Wygrzebaliśmy nasze letnie katany z torby, ale w zasadzie spokojnie można się było bez nich obyć. A na ulicach prawie panika - puchowe kurtki, czapki, rękawiczki... Z drugiej strony masa ludzi chodziła też w klapkach i T-shirtach...

Mam taką swoją teorię dotyczącą tego sezonu przeziębień. Normalny człowiek w takich temperaturach nie choruje. Ale oni tu mają hopla na punkcie klimatyzacji. Te wysokie budynki wyglądają jak ule. Gdy podejdzie się bliżej to starsze budowle są upstrzone klimatyzatorami z zewnątrz. Generalnie z 30 stopni na dworze, gdziekolwiek by się nie weszło jest 18. Bo w Brazylii klimatyzacja nie służy do chłodzenia rozgrzanego powietrza, tylko pilnowania by się ono nie ociepliło. Po 1,5h zajęć spędzonych w takiej chłodni (no bo przecież tego ustrojstwa nie da się wyłączyć na dłużej niż 5 minut) nic dziwnego, że połowa internationali smarka i charka...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

to fakt, klimatyzatory w cieplutkich krajach są wyregulowane na maxa

jednak temperatury i słoneczka zaczynam Wam zazdrościć :)