Byliśmy wczoraj poturlać trochę. Fabiano zabrał nas do "najlepszej kręgielni w Sao Paulo". Szkoda, że aparatu nie wziąłem.
Jeśli to było najlepsze miejsce do gry w 26-milionowym mieście to muszę stwierdzić, że kręgielnie w Sao Paulo były budowane prawdopodobnie jeszcze przed wynalezieniem koła. Od tamtego czasu niewiele się zmieniło.
Na wejściu stoi taki sympatyczny Pan, którego bliskimi krewnymi są niedźwiedzie grizzli. Nakłada on każdemu wchodzącemu opaskę na rękę. Bez niej nie można znajdować się na terenie kręgielni. Nie udało nam się dojść do czego ona jest.
Co ciekawe tory nie są położone obok siebie, tylko rozmieszczone są w różnych miejscach budynku. Cztery tu, cztery tam i tak się w sumie 20 klika robi. Zajęliśmy miejsce niedaleko baru.
Miejsce to oprócz kręgielni jest jednocześnie dyskoteką. W związku z tym w centralnym punkcie budynku znajduje się parkiet do tańczenia. No i oczywiście w środku hałas jest ciężki do zniesienia. Muzyka obowiązująca - techno, techno, techno. Jazda, jazda, jazda....
Buty do gry nie są tu obowiązkowe, więc wszyscy grają w tym w czym przyszli. Owocuje to tak pięknymi obrazkami jak wytatuowany mięśniak ślizgający się po parkiecie w japonkach i jego lala - tleniona blondyna DD w 10-centymetrowych obcasach. Oboje wyglądają komicznie, gdy biorą rozpęd, aby kulą rzucić.
Same kule też są ciekawe... Ostatni razy kształt kulisty miały, gdy zastrzelono Kennedy'ego. Poobijane, poobdzierane z dziurami na palce wyjątkowo niewymiarowymi. Długo się zastanawiałem jak to jest możliwe, że się w miarę prosto toczą. Doszliśmy do wniosku, że w torach są mikropory, które naprowadzają kule na cel.
I wreszcie główny punkt programu. Same kręgle są... na sznurkach. Do główki przyczepione są linki, które podciągają kręgle do góry po zbiciu. Wygląda to tak śmiesznie, że straciliśmy dobrych kilkanaście minut gry, bo Aga nie potrafiła się powstrzymać od śmiechu.
Aaa... i zapomniałbym. O 22 na kręgielni gaśnie światło. Zapalone nie mieści się w koncepcji DJa na imprezę. Rzuca się więc w ciemno. Tor jest całkowicie zaciemniony, nie licząc jakichś światełek kolorowych skądś się odbijających, a kręgle podświetlone są neonem ultrafioletowym (czyli widać tylko trzy na środku).
- Welcome to Brazil - Dragan.
sobota, sierpnia 26, 2006
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
hmmm, kręgle na sznurkach??? Weź pójdź tam jeszcze raz i zrób zdjęcia. W imię nauki. Fajny kraj, ta Brazylia.
bua haha ha ha :D
KONIECZNIE następnym razem weź aparat ze sobą!!
kręgle na sznurkach :)))
ALE doceniam, że nie trzeba zmieniać butów :> ja cos o tym wiem :>
jednak szkoda, że nie było możliwości zrobienia fotki tej "bystrej" parze ;)
pozdrawiam!!
:)
Ciekawe, czy takimi kulami Jabol rzucalby lepiej..? ;PPP
Prześlij komentarz